Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie ten temat. Temat, który w rozmowach, na forach (a raczej grupach fejsbukowych) i portalach 'branżowych’ poruszany jest od czasu do czasu. Konkursy, instagramy, hashtagi, podcasty, vlogi, fejsbuki, linki sponsorowane, konferencje, zloty, targi (alternatywne mniej i bardziej)… Jak się sprzedać, jak dotrzeć do kolejnych potencjalnych klientów, par młodych w tym wypadku. Bo o fotografii ślubnej chcę tu nieco napisać (zaskok, co?)
Przez jakiś czas odstawiłem na bok publikacje zdjęć na używanych przeze mnie social mediach. Czyli Facebooku i Instagramie w tym przypadku. Ograniczyłem się do, w miarę regularnego, wrzucania zdjęć na InstaStories, w moim prywatnym, 'nieślubnym’ koncie IG. Życie codzienne, brudne pieluchy, spacery nad morzem, spacery po lesie, wyjazdy bliskie i dalekie, #foodporn i #mojewszystko. Stories jest wygodne, szybkie, nie trzeba za dużo myśleć nad treścią, opisem zdjęcia, hashtagami. Konto poświęcone zdjęciom ślubnym założyłem prawie dwa lata temu i udostępniłem na nim do tej pory 77 zdjęć. Miało (i nadal chyba ma) ono służyć prezentacji tego co robię, jak robię, zdjęć zarówno z sesji jak i z reportaży. Chociaż krąży ogólna opinia, że to sesje 'sprzedają’. Coś w tym jest. Ale nie do końca jestem przekonany czy chcę się w tę konwencję wpisywać. Zwłaszcza jeżeli 90% polubień pod moimi zdjęciami to polubienia innych fotografów ślubnych. Może słaby jestem w internety i soszjale. Nie wiem jak to zrobić żeby dotrzeć do przyszłych Par Młodych, moich potencjalnych klientów, zamiast iść drogą 'like4like’ i 'follow4follow’. Może trochę to zaniedbuję, bo zależy mi na tym aby robić materiały zdjęciowe a nie pojedyncze klatki. Bo tym dla mnie jest fotografia ślubna, głównie reportażowa.
Do tej pory to ja wybierałem wszystkie zdjęcia, którymi dzielę się tutaj, na moim blogu i w mediach społecznościowych. Ale… Dla kogo robimy te zdjęcia, kto przede wszystkim jest ich odbiorcą? Obserwujący nas na fb/ig ludzie, inni fotografowie, nasze dawne pary młode, znajomi ze studiów i liceum czy nasi klienci? Osoby, które zaufały nam i postanowiły, nam właśnie, powierzyć zadbanie o ich wspomnienia i stworzenie pamiątki na lata. Dlatego postanowiłem zapytać ich, 'moje’ Młode Pary o ich ulubione, najlepsze DLA NICH zdjęcia ślubne. I to im po części oddać ten wpis. Tym razem to oni mieli wybrać materiał do publikacji. Założenie było jedno: dowolność. W mailu z prośbą o wybór tych zdjęć napisałem: ’Nie kierujcie się niczym innym tylko własnymi odczuciami, emocjami, które te zdjęcia wywołują itd.’. Moje zadanie miało polegać tylko na złożeniu tego w całość, zestawić ze sobą i przede wszystkim – wyciągnąć dla siebie wnioski na przyszłość. Spróbować przeanalizować i połączyć kropki. Żeby móc jeszcze lepiej fotografować, wybierać i edytować materiały, które będę robił w przyszłości.
I dostałem! Tyle materiału do analizy, że sam nie wiem od czego zacząć :) Dosyć ważny był dla mnie fakt, że część wybranych zdjęć pokrywało się z moimi ulubionymi zdjęciami z poszczególnych ślubów. Ale było też tak, że Młodzi wybierali zdjęcia, o których nawet bym nie pomyślał. Postanowiłem podzielić to na trzy części, czyli…
EMOCJE/MOMENTY
Co dla mnie ważne, wiele ze zdjęć zostało wybranych ze względu na coś, co jest dla mnie nadrzędnym celem mojej pracy – zdjęcia mają po latach przywoływać uczucia, które towarzyszyły w danych momentach. Uśmiech, wzruszenie, pot, krew i łzy:) I tak się jakoś złożyło, że jest jeden wspólny mianownik dla tych zdjęć – czerń i biel. Tak to właśnie jest, że kolor często odwraca uwagę od treści zdjęcia. Przy zdjęciach czarno-białych skupiamy się na ich istocie. Na bok odchodzą trochę kwestie techniczne (patrzcie na drugie zdjęcie poniżej – przecież „totalnie nieostre”), kompozycyjne itd. Oczywiście zawsze staram się aby zdjęcie było jak najlepiej skadrowane, ostre jak brzytwa i pięknie doświetlone. Ale czasami się nie da, czasami moment trwa krótko i ważniejsze jest docisnąć spust migawki do końca niż poczekać chwilę dłużej i mieć idealnie ostre zdjęcie… na którym nic się nie dzieje. Proste, prawda?
ZDJĘCIA Z SESJI/PORTRETY
Oczywistą sprawą jest to, że często to właśnie zdjęcia z sesji, te niby pozowane robią największą furorę. To je właśnie drukujecie do ramek, które wieszacie w domu na ścianie, one trafiają na pierwszą stronę albumu ślubnego. Nimi też dzielicie się na fejsie czy Instagramie. Oczywiste – na sesji mamy trochę większą kontrolę nad światłem, ustawieniem, wyborem miejsca. Czasami trzeba liczyć na trochę szczęścia, ale dużo więcej niż w reportażu można zaplanować. Mimo wszystko zależy mi zawsze na jednym, aby zdjęcia z sesji były naturalne. Cieszę się kiedy to się udaje, a jeszcze bardziej kiedy dostaję taki feedback od tych, którzy zostali przeze mnie sfotografowani i są najważniejszymi odbiorcami zdjęć!
LET’S GO THERE!
I na koniec 'klasyka’, bo często robię tego typu ujęcia. Daję chwilę wytchnienia, niby 'między zdjęciem a zdjęciem’. Czasami fajnie zagra światło, zawieje wiatr, innym razem pojawi się jakiś fajny, naturalny gest, spojrzenie… A jeszcze innym to wszystko na raz :)
NAJLEPSZE ZDJĘCIA?
No to czym tak właściwie charakteryzuje się takie najlepsze zdjęcie? Idealną kompozycją, ostrością, światłem? A może momentem, który został na nim uwieczniony. Tym jednym momentem, ułamkiem sekundy, który wydarzył się tylko raz i nie powtórzy się już więcej. 1/30 sekundy czy 1/1000? Mrugnięcie oka, trzask migawki. Koniec. Niby o tym wiedziałem, często o tym mówię podczas rozmów z moimi przyszłymi parami młodymi, ale dobrze że mogę sobie przypomnieć o co tu na prawdę chodzi. Chwila zamknięta w kadrze, dla Was, Waszych dzieci, wnuków. Mam nadzieję :) Trochę górnolotnie? Może, ale tak jest i cieszę się że mam możliwość współpracy z osobami, które jak się okazuje, doskonale to rozumieją. Dzięki!
A Wy macie swoje ulubione zdjęcia? Często wracacie do ważnych momentów oglądając fotografie? Drukujecie je, robicie albumy? Czekam na komentarze i opinie ;) A poniżej jeszcze kilka zdjęć wybranych przez nowożeńców.